tak to sie robi w górach

Taaaa, wiem, post świąteczny w styczniu. mam slow-mo. Ale to kolejny dowód na to jak przerwa świąteczna zrujnowała mój i tak nieogarnięty stan umysłu.Nie przeciągając... 

Przez ostatnie lata temat świąt mnie męczył. I to mocno.
Nawał promocji w marketach, cudowna zamiana zniczy w goździkowe świeczki, filmiki na jutubie z ludźmi zabijającymi się o karpie w realu i tegoroczny hit 3cytryn z Radomia pokazują, że niestety coraz mniej świąt w świętach mamy... Odechciewa się.
I papu świąteczne też średnio mnie kręci.
No średniawka w podsumowaniu.

W tym roku było inaczej.
Plan był taki, żeby całą rodziną spotkać się u wujka w Zakopanym - rewelacja!
Góry w grudniu to taka kwintesencja świąt.
Śnieg, choinki, górale, grzaniec, prezenty, duża rodzina, dzieciarnia. No my nie mieliśmy tylko śniegu :]
Ale i tak siadło. Widać po kuzynkowej ekipie, że trochę się zestarzałyśmy, bo najwięcej szkudziła ta dwuletnia, ale i tak - mieliśmy wesoło :)

I ważna sprawa - Zakopane w tym okresie jest fotogeniczne. Me gusta.



6 komentarzy: